Moja twórczość

Obrazy na sprzedaż

Związki romantyczne - borderline


Uwaga! Związek z osobą cierpiącą na borderline może boleć!


Związki romantyczne z osobami z pogranicznym zaburzeniem osobowości obrosły już prawie legendą. Mówi się, że borderzy są kłamliwi, egoistyczni i nieustannie manipulują.

Ich życie to podróż z jednej skrajności w drugą. Będąc w ciągłym chaosie uczuć, fundują ten chaos swoim najbliższym. Związek z osobą z borderline jest jak narkotyk, uzależnia od skrajnych emocji i nierzadko staje się powodem, dla którego partnerzy szukają pomocy u psychoterapeuty również dla siebie samych. 
kobieta.onet.pl "Kocham ten twój border, czyli piekło życia z partnerem z borderline"


Ogólnie rzecz biorąc, osoby z BPD mają intensywne i niestabilne związki. Często postrzegają ludzi jako całkowicie dobrych lub całkowicie złych, i w związkach ta perspektywa jest wykorzystywana do dewaluacji partnera. Osby z BPD nie chcą być porzucone, dlatego też kontrola, czy seks są nierzadko przez nie wykorzystywane, by uniknąć porzucenia przez partnera. 
- emocje.pro "Związki romantyczne osób z BPD"


Typowe osoby z BPD mają trudność w zaufaniu innym, w związku z tym w pewnych sytuacjach mogą reagować irracjonalnym i niedostosowanym gniewem.  
emocje.pro "Związki romantyczne osób z BPD"
 Mam za sobą kilka związków romantycznych. Mój rekord to dwa i pół roku ze sobą. To był mój pierwszy i jedyny w życiu poważny związek. Co prawda staż godny pochwały (tak, wiem, szału nie ma, ale i tak nieźle), ale efekt psuje to, że równo co pół roku próbowałam zerwać. Wyszukiwałam przeróżnych argumentów, zawsze coś mi się nie podobało. Po prostu się nudziłam. Najwierniejsza też nie byłam - raz zdarzyło mi się pocałować z kimś innym, nie mówiąc już o spacerach, tańcach, kokieterii skierowanej do innych mężczyzn, prób odbicia ex jego obecnej partnerce.
Zakończyłam ten związek kiedy poznałam Boga. Wtedy uświadomiłam sobie, że nie nadaję się do związków i potrzebuję porządnej przerwy. I rzeczywiście nie byłam z nikim przez kilka lat
- aż do zeszłych wakacji kiedy to weszłam w związek z wartościami katolickimi. Przetrwał trzy miesiące - z tego przez dwa mój chłopak tak mnie denerwował, że nie umiałam z nim wytrzymać. Zakochanie było bardzo intensywne, ale po kilku tygodniach te same cechy, za które go uwielbiałam, zaczęły mnie irytować aż w końcu doprowadzać do szału. Sama czystość też była dla mnie nie do przeskoczenia. Chciałam żyć zgodnie ze swoimi wartościami, widzę dobro, które z tego płynie, ale nie potrafiłam.
Nie wspominam tu nawet o wszystkich zakochaniach, flirtach, uwodzeniach, z których się wycofałam bądź z których nic nie wynikło.
Moi ex nie potrafili zrozumieć o co mi chodzi. Ja sama nie wiedziałam. Wiedziałam tylko tyle, że szybko się zakochuje, szybko się nudzę... I nie kręci mnie kiedy ktoś jest cały dla mnie, kiedy się zaangażuje, kiedy jestem dla niego całym światem.
Pragnę miłości, ale kiedy człowiek mi ją ofiaruje to zaczynam się wycofywać, uciekać, bo nie kocham go tak mocno jak on mnie.

Cały czas biję się z myślami. Z jednej strony jestem wierząca i przekonana o prawdziwości tego, co głosi Kościół Katolicki. Jak najbardziej przyjmuję to, że związek powinien się opierać na wzajemnym zaufaniu, szczerości, wierności, szacunku do duszy i ciała partnera. Wiem, że seks jest czymś wyjątkowym, czymś zarezerwowanym dla osoby szczególnej, że to nie tylko połączenie ciał, ale też połączenie dusz. Tak zostaliśmy stworzeni.
Z drugiej strony poznałam siebie na tyle, że wiem, że nie jestem w stanie zbudować takiego związku. W takim wypadku powinnam zacisnąć zęby i żyć sobie sama do momentu kiedy uporządkuje swoje myślenie na tyle, aby nie krzywdzić partnera. Samotność mnie jednak dobija. Potrzebuję drugiej osoby obok, oczu wpatrzonych we mnie. Jednak wszystko w wolności.
Taką relację mam teraz - nie obyło się bez wzajemnego docierania się, ale w końcu jest. Mamy wyjaśnione kto czego chce, kto czego potrzebuje, że nie ma rokowań na przyszłość. I to jest super. Nie muszę być zawsze dostępna, zawsze pod telefonem, nie jestem mu potrzebna do życia. To mnie przyciąga, ta wolność, to, że nic się nie stanie kiedy odejdę.


Nie, to nie znaczy, że jest super, cukierkowo i przyjemnie. I tak cierpię. Oj, i to jak! Czuję się zawładnięta przez tego człowieka, a równocześnie wolna. Łapię się czasem na tym, że mam do niego pretensje, że nie będzie z tego nic więcej - dopiero po chwili sobie przypominam, że ja wcale nie chce niczego więcej, że wtedy byłby koniec. Prawda jest taka, że niezależnie jak wolny byłby związek to w relacjach damsko-męskich nie da się uniknąć cierpienia. A ze względu na moje BPD cierpienie jest bardzo silne niezależnie czy związek ma staż kilkutygodniowy czy kilkuletni. Odchodzi za to cierpienie za drugą osobę, czyli wyrzuty sumienia spowodowane tym, że znowu kocham mniej. Kobiety potrzebują w relacjach z mężczyznami poczucia bezpieczeństwa - mi poczucie bezpieczeństwa zapewnia to, gdy wiem, że kiedy odejdę (bo na pewno odejdę) to druga osoba da sobie radę, nie będzie cierpiała, że zgodziła się na to już na samym początku. Obecnego partnera uprzedziłam o tym jaka jestem, zgodził się na to - zresztą sam nie jest krystalicznie czysty i ja też się na sporo rzeczy zgodziłam. Zgodziliśmy się na wzajemne się wykorzystanie.


Znalazłam to czego chciałam - i co teraz?

I teraz niespodzianka... Znalazłam czego chciałam i uciekam! Tak, przeprowadzam się do innego miasta. Dlatego, że czuję się przez niego zawładnięta. Chcę go, całego dla siebie. Równocześnie wiem, że tak naprawdę tego nie chcę, że gdy to dostanę to mi się znudzi. Inne miasto da mi niezależność i być może dłuższe przetrwanie relacji. Albo naturalne jej wygaśnięcie. Bardzo boję się, że to ja jemu pierwsza się znudzę, że to on mnie zostawi. To by mnie totalnie rozbiło.
Jasne, są też inne powody mojej przeprowadzki. Chcę też spróbować zawalczyć o swoją wiarę, dołączam do wspólnoty, będę się obracać wśród ludzi wierzących. Może zmądrzeję... A może nie. Zobaczymy.


Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Dziękuję, że chcesz się ze mną podzielić swoimi przemyśleniami!

© Sleepwalker | Wioska Szablonów | X | X